Przyleciałem do Doha ok. północy lokalnego czasu. Pierwsze co mnie zadziwiło, to ilość kontroli i skanowania bagaży, nawet przy wejściu do hotelu (Marriott), jest skaner bagażu i bramka z wykrywaczem metali. Oczywiście pierwszy problem- waliza o wymiarach 800x500x350 mm wypełniona po brzegi narzędziami. Po 15 minutach tłumaczenia beżowym przyjaciołom jestem przy kontuarze i mogę się zameldować. To znaczy nie mogę, bo dostaję do podpisania formularz z danymi mojej żony, która ma przyjechać następnego dnia. Kolejnych 10 minut i w końcu pokój.
Gorąca kąpiel, rozpakowywanie walizek z telewizorem w tle. Tu następuje miła niespodzianka- kanał 31- VIVA Polska. Niezbyt ambitnie, ale zawsze po Polsku :-)