Dzień zaczęliśmy od śniadania w łóżku, później spacer po najbliższej okolicy. Upał i bezruch powietrza zniechęcają do ruchu. Przeszliśmy ok.7 kilometrów łącznie z powrotem do hotelu. W drodze powrotnej zjedliśmy dania na krztałt znanych w Polsce kebabów- chlebek typu pita wypełniony sosem jogurtowo-ziołowym a w środku pysznie przyprawione mięso, lub jak w wypadku Agniesi fala fel. Przy okazji widzieliśmy jak wygląda dziesięciominutowy targ rybny- dosłownie. Rybacy dobili do brzegu, wyrzucili na brzeg ryby w skrzyniach lodu, z nikąd pojawili się klienci i po chwili przed oczami mieliśmy tylko rybaków liczących banknoty. Niesamowite przeżycie. Po kolejnych 20 minutach byliśmy w hotelu.
Godzinka w basenie i jacuzi poprawiły stan organizmów. Aga postanowiła że do końca pobytu nauczy mnie pływać, a ja przytaknąłem mając w głowie wspomnienie wakacji 2007 gdy topiłem się na kąpielisku w okolicach Rucianego. Na leżaczkach gdy przyszliśmy, "smażyła się" już reszta teamu- Huw i Julian- technicy z GE Aviation Londyn. Parę chwil na słońcu mocno mnie uśpiło, Aga myślała, że się opalam, no i problem gotowy "(...)Czerwony jak cegła..."
Po całym dniu spędzonym w temperaturach oscylujących przy 40 st.C nie mieliśmy ochoty nawet na kolację, dzień zakończył się jabłkami.